Zapraszamy 11 października kiedy to na naszej gościnnej scenie wystąpi znamienity gość - sąsiad zza gór -
Vaclav „selFbrush” Havelka: Jest jednym z najlepszych czeskich songwriterów, ważna postacią tzw. sceny alternatywnej! Podczas koncertów są wyłącznie gitary i jego wspaniały głos. Na co dzień mieszka w Pradze, gdzie czasami gra z zespołem Please The Trees. Tylko w 2007 roku zagrał ponad 50 koncertów! Grał w Czechach, ale także Francji, Niemczech, Włoszech czy... Polsce. Występował z Faun Fables, Black Mountain i Tindersticks! Oprócz swoich utworów na koncertach wykonuje covery m.in. Devendry Banharta, Silver Jews czy Willa Oldhama. W naszym kraju dawał koncerty w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu i Krakowie, gdzie zaprezentował się na Wieczorze Songwriterów w Klubie Pod Jaszczurami (obok Graftmanna, Marka „Dżałówy” Jałowieckiego i Romana Puchowskiego). Bez wątpienia był największą niewiadomą, ale i największą rewelacją wieczoru. Lista inspiracji Vaclava Havelki jest długa. Są na niej m.in. Tom Waits, Sonic Youth, Sparklehorse czy wspomniani Will Oldham i Devendra Banhart.
Mówią / piszą o Selfbrushu:
Graftmann (songwriter):
Parafrazując jego nazwisko, można powiedzieć, że Vaclav Havelka to prawdziwy prezydent wśród wschodnich songwriterów. Głos i osobowość są jego największymi zaletami. Podoba mi się bardziej w zespole Please The Trees niż solowo jako Selfbrush, ale w obu wydaniach jest oryginalny i prawdziwy. Słychać, że pisanie piosenek jest dla niego sposobem na życie. To taki praski Will Oldham.
Michał Pycela, Wrocławska Sekcja Alternatywna - www.wsa.org.pl (po koncercie Selfbrusha we Wrocławiu, kiedy grał jako support Lvmen):
Marcowy koncert w Firleju był zaległym występem Lvmen z roku ubiegłego. Wypadek samochodowy sprawił, że zespół swój październikowy tour po Polsce musiał odwołać. Na całe szczęście było te jedynie przesunięcie w czasie, które tylko zaostrzyło mój koncertowy apetyt. Wzmógł go dodatkowo występ, supportującego główną atrakcję, muzyka o pseudonimie Selfbrush. Vaclav Havelka zrobił naprawdę duże wrażenie za pomocą minimalistycznych środków wyrazu. Delikatnie folkująca gitara wprowadziła nieco zaskoczoną publiczność w melancholijno – jesienną atmosferę nieprzystającą do wiosennej pory roku. Spokojny i nieco „oddalony” wokal pogłębił to uczucie. Nastrojowe dźwięki uwiodły mnie całkowicie i z lekkim żalem pożegnałem schodzącego ze sceny artystę.
Krasnal Adamu, strona internetowa fanów rocka www.gondolin.pl (po koncercie Selfbrusha we Wrocławiu, kiedy grał jako support Lvmen):
Zabawnie kołyszący nogą wokalista wystąpił na tle ekranu, na który wyświetlone było czarno-białe zdjęcie lasu. Stanął tak, że rzutnik oświetlał górną część jego twarzy, co dodawało występowi tajemniczości. Większość widzów nie spodziewała się chyba usłyszeć tego wieczoru zestawu ładnych piosenek na gitarę i głos, ale mało kto żałował. Owszem, na sali dało się słyszeć sporo gadania, co jest największą zmorą podczas występów wykonawców takiej wyciszonej muzyki, jednak pod samą sceną ludzi, również siedzących na podłodze, wyraźnie opanowywał klimat spokojnych, melancholijnych utworów samotnego Czecha, a oklaski zawsze były głośne. Trudno było pozostać obojętnym na przyjemny tembr wokalisty. Głos głęboki, ciepły, a przy tym angielszczyzna bez naleciałości z ojczystego języka wykonawcy budzą skojarzenia chociażby z Eddiem Vedderem z Pearl Jam.
strona internetowa Vaclava Havelki: www.myspace.com/selfbrush
kontakt w Polsce: vaclav.havelka@gazeta.pl
czwartek, 25 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz